Na zaglach



    Rozmawiałam wczoraj ze znajomą sprzed lat. Jak zwykle – zobaczyłam nowe zdjęcie na fejsie, pomyślałam – ciekawe co u niej, i zadzwoniłam.  Poza zdawkowymi życzeniami na święta czy urodziny, w zasadzie nie miałyśmy kontaktu przez co najmniej 10 lat. Obie mieszkamy w zupełnie innych miejscach, mamy inne życia, związki, prace, ale...


    Pamiętamy siebie z tamtego czasu. Dla niej – ja jestem przede wszystkim żeglarką, bo najwięcej czasu spędziłyśmy razem na rejsach, gdzie byłam tzw. „pierwszym”, (w sensie, że niby oficerem 😉) i marzyłam o rejsie dookoła świata. Tymczasem od kilku lat nie byłam nawet na jachcie, mam nadzieję, że kiedyś do tego wrócę – to głębokie uzależnienie 😊, ale w tej chwili – nie. Ludzie z którymi mam kontakt teraz, nie mają pojęcia, że przepłynęłam te swoje 10 000 + mil morskich, że sztormy, że szanty, że Mayday, że morza i oceany


 

Ciekawa jestem, jak bardzo zmieniła się moja znajoma, ile z tego co o niej pamiętam jest aktualne dzisiaj? W każdym miejscu gdzie jesteśmy – w pracy, w rodzinie, w grupie znajomych, wchodzimy w pewne role, czasami schematy, relacje. Zupełnie nieświadomie gramy według zasad, które obowiązują w danym miejscu, środowisku, po prostu – dostosowujemy się, żeby przetrwać. To tak, jakbyśmy mieli światy równoległe - jesteśmy różni w myślach, czy później wspomnieniach ludzi. (Zakładając optymistycznie, że ktoś nas jeszcze pamięta😉).

 

    Do czego zmierzam? Wszyscy boimy sie zmian, wydaje się nam, że My jesteśmy tacy sami, niezmienni. Na zjazdach klasowych ciągle wspominamy te same sytuacje sprzed lat trzydziestu, czterdziestu kilku bo fajnie jest myśleć, że to wartość stała i pomarudzić, jak to sie wszystko zmienia a my ciągle piękni i młodzi. Taki malutki wentyl bezpieczeństwa – lubimy rzeczy, czy sytuacje, które znamy , tak jak podobają nam sie tylko takie piosenki, które już słyszeliśmy (nieśmiertelny „Rejs”). 


    A co z ludźmi, którzy jak ja wyjechali z Polski lata temu, i musieli dostosować sie do nowych realiów – pogody, ludzi, języka, zasad społecznych. A co, jeżeli mieszkaliśmy w kilku krajach, pracowaliśmy w różnych zawodach, językach itd. Na ile jeszcze jesteśmy tymi samymi ludźmi co przed wyjazdem? Czy ciągle z tych kawałeczków osobowości mozna sklecić jakąś tożsamość?

Na szczęście Morze jest wieczne 😉 

                                                                                  Tutejsza




Komentarze

Anonimowy pisze…
Świetny pomysł z tym blogiem. Bede czytać co u Ciebie. Powodzenia i żyj tak dalej szczęśliwa I uśmiechnięta jak zawsze
Anonimowy pisze…
Kochana będę czekać z niecierpliwością na Twoje wpisy i opisy😘
Anonimowy pisze…
z przyjemnością się czyta Twoje opowieści, dziękuję
Anonimowy pisze…
Z wielka przyjemnoscia przeczytalam i bede czytac dalej serdecznie Cie pozdrawiam Sylwia
Tutejsza pisze…
Mam nadzieję, że to świetny pomysł :-),
pozdrawiam , ( kimkolwiek jesteś ;-)
Tutejsza pisze…
Dziękuję i pozdrawiam, (L.?)
Tutejsza pisze…
Dziękuję, pozdrawiam ciepło.
Tutejsza pisze…
Dziękuję i pozdrawiam :-)
Anonimowy pisze…
Strach się bać kim ty tam teraz jesteś po tych wszystkich krajach i zmianach. Miłego żeglowania na kolejnych kartach bloga,
Bądź coraz bliżej siebie i Boga. 🙂
Krzysztof

Popularne posty z tego bloga

Opowiesc o zeglarzu

Port Aransas